Był sobie raz pewien słonecznik. Lekko dojrzały już był i rozczochrany. Trzymał się jeszcze w pionie. Dzielnie. Próbował wyglądać dostojnie…
Pewnego dnia, gdy gonił słońce, okazało się, że nie nadąża. Zostaje trochę z tyłu. Słońce obejrzało się lekko zdziwione. Rzuciło promieniami z boku i nie zobaczyło już swego okrągłego odbicia, ale rozczochrany kwiat.
„Rozczochrany” 2007
olej na tekturze, 50x70cm
kolekcja prywatna (mojego małżonka 🙂 )
Teraz zamierzam jeszcze raz stawić czoło mojemu Rozczochranemu. Na specjalne zamówienie mam go namalować jeszcze raz. W pionie.
Ale czy potrafię? Czy przez te 10 lat zrobiłam jakieś postępy? Czy mogę namalować go lepiej?
Przekonamy się już wkrótce… 🙂